Ciągle zalewany przez morskie fale i targany wichrami Półwysep Helski, jest narażony na zagładę... Co roku, szczególnie w okresach zimowych, woda zabiera znaczne ilości plaży. Dlatego właśnie na Mierzei Helskiej są powbijane w dno morza przy plaży specjalne pale z drewna, które mają za zadanie osłabiać niszczycielskie działanie fal. Co jakiś czas należy jednak usypać nową plażę... Do tego celu służy specjalna pogłębiarka oraz rury. Stacjonująca we władysławowskim porcie zielono żółta pogłębiarka, wypływa w morze niedaleko plaży i np. pogłębia trasę wylotową z portu. Sam proces pogłębiania wygląda tak: pogłębiarka ma na swoim pokładzie ogromną pompę która zasysa wodę z piaskiem; w jej dnie jest umieszczona rura która ssie wodę oraz oczywiście piasek z dna (w tym również wszystkie muszelki, kamyczki, no i oczywiście złoto Bałtyku - bursztyn); zassana woda z piaskiem może być oddzielona na specjalnej barce przyłączonej do pogłębiarki lub specjalną rurą powędrować na plażę...; na plaży z owej rury wypływa woda z piaskiem; ponieważ piasek jest cięższy od wody, osadza się tworząc fałdy; spychacz rozkłada osadzony piasek po pewnej części plaży a następnie rura zostaje przedłużona (np. o 50 metrów) aby zasilić w piasek inną część plaży. Cały proces nie wydaje się być skomplikowany ale niezmiernie skuteczny. Nagromadzenie takiej ilości piasku w tradycyjny sposób (koparką, samochodem ciężarowym "wywrotką"...), potrwało by zdecydowanie dłużej. W sezonie, bardzo sporadycznie jest prowadzone takie właśnie ratowanie plaży. Można zatem spokojnie iść i wypoczywać na świeżutkim dopiero co usypanym piasku. Jako atrakcje, polecamy samo obejrzenie rur, które są pozostawione na plaży w okolicy Władysławowa. Jeśli jednak ktoś chce zobaczyć cały proces z bliska i na własne oczy, zapraszamy poza sezonem letnim, najlepiej po długotrwałych sztormach...